środa, 30 listopada 2016

143. Grunt to okładka #listopad2016

Listopad okładkowo upłynął pod wieloma barwami. Trzeba jednak było wybrać jeden kolor dominujący i do niego dopasować pozycje. U mnie padło na czerwony :) Tak przedświątecznie. (Jednak Autorka wyzwania Sylwia zmieniła mi kolor na biały;) Wszystkich książek w listopadzie przeczytałam dziewięć (wow! Sama jestem w szoku, że aż tyle!), do motywu dopasowałam jednak trzy. Zapraszam na króciutkie recenzje.

 Przewodnikiem po "Brudzie" życia jest Relu, adwokat bogatych klientów, mąż i ojciec, który wydaje się spełniony. Właśnie, wydaje się.. idealny, bogaty, piękny, lubiany. Ale każdy ukrywa swój brud - czy to podwójne życie, kłamstwa, plotki, złorzeczenie. 
Relu ma psa - Józka - który dla mnie był najbardziej pozytywną postacią tej książki. Dzięki niemu nie raz się uśmiechnęłam serdecznie, ale też uroniłam łzę.
"Brud" niewiele wniósł do mojego życia, poza kilkoma trafnymi cytatami. Dobrze, że chociaż był napisany przystępnym językiem i łatwo się czytało. Trochę sarkazmu i cynizmu zupełnie mi nie przeszkadzało, jak również wulgaryzmy. Na szczęście nie było ich tyle, co w poprzednich książkach Piotra C.
Nie jest to książka, którą można polecać jako perełkę polskiej literatury, ale jako lekki i niewymagający przerywnik między innymi pozycjami - sprawdzi się świetnie.

 "Milaczek" to pierwsza z trzech części opowiadających o przygodach Milenki, zwanej przez wszystkich jak w tytule. Milaczek jest ładny, miły, lubiany i ma kilka nadprogramowych lat i kilogramów. Na co dzień musi się zmagać ze swoją nowoczesną, ale jednak trochę ekscentryczną ciotką Zofią, która za wszelką cenę próbuje uszczęśliwić Milaczka. Między innymi organizując mu randki z dentystą.. Milenka musi również użerać się z Bachorem, uroczą sąsiadką Zuzanką, która ma siedem lat, nosi spodnie moro, nie cierpi różowego i ma mnóstwo genialnych (według samego Bachora) pomysłów. Wśród mnogości bohaterów pojawia się też pies arystokrata, o wdzięcznym imieniu Parys Antonio, który zżera wszystko, nawet baterie, jakie znajdzie w plecaku Bachora.
"Milaczek" to przyjemna lektura, momentami bardzo zabawna, pozwala się wyłączyć na jakiś czas, oderwać od codzienności i problemów. Z chęcią sięgnęłam po kolejne części przygód Milenki, Bachora i Ciotki Zofii. Magdalena Witkiewicz trafiła w moje gusta na ponure dni - idealnie ! :)

Dawno temu, gdy byłam jeszcze w gimnazjum na lekcjach polskiego Pani Ania pozwoliła mi odkryć ks. Jana Twardowskiego i jego twórczość. Przy każdej akademii, do każdej pracy klasowej wplatałam jego cytaty. Teraz na nowo odkryłam wiersze Twardowskiego i przypomniałam sobie, jak bardzo je lubiłam.
Najczęściej kilka wersów, kilkanaście słów, a tak idealnie trafiają w czułe punkty. Sprawiają, że uśmiecham się pod nosem, czasem ukradkiem ocieram łzę. Ksiądz Jan w prostych słowach wyraża to, czego czasami nie da się wyrazić kilkustronicowym elaboratem.
Uwielbiam tę prostotę, bezpośredniość, radość pisania. Już wiem, że w przyszłych ponurych dniach znów sięgnę po wiersze Twardowskiego. I znów będę mieć lepszy dzień.

3 komentarze:

  1. Ciekawe propozycje na długie zimowe wieczory;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygował mnie ten Milaczek...moze kiedys siegne, jak Maluszek bedzie starszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Milaczek jest też na mojej liście "do przeczytania niebawem" :)

    OdpowiedzUsuń