piątek, 26 sierpnia 2016

131. Tu i teraz #sierpień2016

Wpadłam ostatnio przypadkowo na blog Dessiderii i natrafiłam na post z serii "Tu i teraz", potem trafiłam do Kasi i tak mi się spodobała ta forma notek, że postanowiłam spróbować wprowadzić coś takiego u siebie. Chciałabym raz w miesiącu, najpewniej pod koniec, stworzyć takie małe podsumowanie rozwijając nieco hasła podpatrzone u dziewczyn. Być może będą pojawiać się też zdjęcia, żeby trochę ożywić to miejsce.
Mam nadzieję, że i Wam i mnie na dłuższą metę przypadną do gustu takie wpisy. Tymczasem - zapraszam Was na pierwsze "Tu i teraz" w moim wykonaniu.

SŁUCHAM aktualnie Julii Pietruchy. Oczywiście, jak to zwykle bywa, trafiłam przypadkiem na jej kawałek Living on the Island, a potem zachwyciłam się całą płytą. Od kilku dni youtube rozgrzany do czerwoności serwuje mi te dźwięki, które totalnie mnie odprężają, wyciszają i świetnie nadają się do włączenia przy wieczornej lekturze.


CZYTAM znów dużo, z czego niezmiernie się cieszę. W sierpniu przeczytałam już dziewięć pozycji. Aktualnie na tapecie dziesiąta książka - "Zabójcza bliskość" Beverly Barton. Niektóre z tych czytanych można było zobaczyć na moim instagramie, ale pewnie nie wszyscy mnie tam znaleźli, więc wrzucam Wam też tutaj. Masa przeczytany z sentymentu, bo czytałam wszystkie poprzednie części. Jednak z każdą kolejną mam wrażanie, że to wciąż to samo, żadnego zaskoczenia, choć tematy ciekawe. Za to bardzo (!) podoba mi się seria z Loganem McRae autorstwa Stuarta MacBridea. Doskonałe prowadzenie akcji, świetni bohaterowie, a przede wszystkim humor! Uwielbiam :) i "za chwilę" sięgnę po kolejne części, na pewno.


OGLĄDAM kolejne filmy z Jasonem Stathamem. Uwielbiam go w rolach Transportera, dlatego z wielką chęcią sięgam do innych produkcji z jego udziałem. W sierpniu padło na "Kolibra", który trochę mnie zaskoczył. Miał formę odmienną od tej, jaką znam z Transporterów, a mimo to bardzo mi się podobał. Mam jeszcze kilka filmów do nadrobienia (między innymi Adrenalinę), więc pewnie w kolejnych miesiącach też jakieś się pojawią.

CZUJĘ SIĘ zmęczona! I to okropnie.. Wydarzenia ostatnich miesięcy, szpitale, operacja, lekarze, ciągłe wyjazdy i rozjazdy mocno nadwyrężyły moją psychikę i nerwy. Czuję, że powoli wszystko wraca do normy, ale jeszcze trochę potrwa zanim wrócę na dobre tory. Poza tym, czuję się trochę staro. Kolejne urodziny, kolejny rok więcej, a bilans wciąż niezmienny..

POTRZEBUJĘ urlopu. I to teraz, już, natychmiast. Czekam na to od zeszłego roku. Ostatnio na wyjeździe byliśmy w marcu, w śnieg i deszcz zwiedzaliśmy Zakopane. A ja potrzebuję słońca, potrzebuję naładować akumulatory, potrzebuję poleżeć na plaży popijając drinka z palemką, poczytać na leżaku dobrą książkę.. Kiedy...?!

CHCIAŁABYM znać już datę przeprowadzki. Marzy mi się, że mam wpisane w kalendarz "Przeprowadzka", a jedyne, czym się wtedy martwię, to jaką donicę postawię przed wejściem. A tymczasem, daleko do tego, jak do Warszawy.. Niby coś się dzieje, niby jakieś kroki do przodu, ale wciąż do końca bardzo daleko.

CIESZĘ SIĘ, że po tomografii komputerowej i kontroli u lekarza mamy takie dobre wiadomości! Zdjęcia TK pokazują, że wszystko powoli zrasta się w dobrym kierunku, a Mąż powoli wraca do sprawności. Ulżyło mi BARDZO, nawet nie umiem powiedzieć, jak bardzo, bo rokowania były naprawdę kiepskie. Tabletek jeszcze nie można odstawić na stałe, forsować się za mocno też nie, ale w razie jakiegoś wyjazdu, możemy nawet razem popływać! :)

CZEKAM NA ślub Przyjaciółki.Choć ostatnio mamy naprawdę niewiele okazji do spotkań i rozmów, choć czuję, że straciłyśmy bezpowrotnie tę niezmąconą więź i wiarę, że rozumiemy się bez słów, to czekam z niecierpliwością. Bo więź, którą uplotłyśmy dawno temu jest cienka jak nić, ale mocna niczym stal. I dla mnie to też będzie wielkie wydarzenie. Chcę, żeby była szczęśliwa, chcę widzieć, że wiąże swoje życie z tym, którego kocha i którego sobie wybrała. Chcę przy niej wtedy być. Tak po prostu, po cichu, obok..

BYŁAM / WIDZIAŁAM / JADŁAM / KUPIŁAM / DOSTAŁAM to będzie taka trochę zbiorcza kategoria, bo nie wszystko można dopasować do haseł powyżej.
W sierpniu byliśmy na weselu kolegi z LO. Fajnie było powspominać, pośmiać się i być z nimi w tym wyjątkowym dla nich dniu.
Znów widziałam Kraków, niestety tylko z perspektywy znajomego szpitala, nie mieliśmy czasu, żeby cokolwiek zobaczyć, gdzieś pójść.
Jadłam obłędny mus chałwowy, który zrobiłam z przepisu znalezionego na Jadłonomii.
Kupiłam Mężowi na rocznicę ślubu nieśmiertelnik z Jego danymi, grupą krwi i motocyklowym cytatem. Był zachwycony! Od Niego dostałam złote serduszko, które oczywiście od razu zaczęłam nosić.
Dostałam na urodziny trochę PLN, za które kupiłam sobie celebrytkę, kwiaty od Męża, książki, wino i bransoletkę od Asi.



Jak tak skończyłam pisać tę notkę, to stwierdzam, że sierpień był całkiem dobrym i intensywnym miesiącem. I mimo, że były doły, gorsze dni i smutki, to bilans wychodzi na plus. Jest dobrze!


Pssst. Dajcie znaka w komentarzach, czy notki w takiej formie przypadły Wam do gustu :)

28 komentarzy:

  1. Fajny pomysł na notatki żeby nic nie uciekło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jak wrócę do niej za jakiś czas, to będzie fajnym uporządkowaniem wspomnień :)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba:-) Może i ja się skuszę na coś takiego... Chociaż ja mam takie podsumowanie wyzwań, ale pomyślę nad tym ;-)
    Mogę wiedzieć co dolega(ło) Twojemu mężowi? Taka zawodowa ciekawość ;-)
    Dużo książek Przeczytałaś, u mnie słabo ostatnio z tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż spadł z wysokości i miał złamaną głowę kości promieniowej, ulamany wyrostek dziobiasty i jakieś przemieszczenia, zespolenie srubami, kotwiczką i bodajże transpozycje nerwu lokciowego. Jeśli niczego nie pomyliłam ;)

      Usuń
    2. O matko, to miał niezłego pecha:/ Domyślam się, że skutki będzie odczuwał jeszcze baaaardzo długo jak nie do końca życia. Szczerze współczuję.

      Usuń
    3. Właśnie tego się obawiam. Na razie jest w miarę dobrze - żadnych przykurczów, już prawie 100% sprawność. Ale boję się, że w przyszłości ta ręka będzie słabsza, bardziej narażona na urazy i przetrenowanie. Mąż ma pracę fizyczną, która jednocześnie jest Jego wielką pasją i nie wyobrażam sobie, gdyby ta ręka miała być niesprawna...

      Usuń
    4. Przypuszczam że ręką będzie wrażliwa na zmianę pogody - moj tata tak ma właśnie po złamaniu. Oby nic poważniejszego taki uraz już nie niósł za sobą.

      Usuń
    5. O tak, na pogodę już jest wrażliwy.

      Usuń
    6. No to przynajmniej będziesz wiedziała kiedy pogoda się zmieni - żadna pogodynka nie przepowie lepiej pogody niż właśnie złamana część ciała.

      Usuń
    7. Działam tak już od dawna - moje kolana, choć nigdy nie były złamane, dają znać o sobie przed każdą zmianą ;) Także spoko, teraz będziemy tacy sami :P

      Usuń
  3. Ja uwielbiam takie notki :) Pozwalają trochę bardziej "wejść" w Twój świat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam :) mam nadzieję, że dzięki temu dowiecie się o mnie czegoś nowego :)

      Usuń
  4. Świetna jest taka notka, oś takiego stworze w liscie do Ciebie, tyle ze nie mam zielonego pojecia kiedy go napisze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :)
      A list w końcu powstanie, może nawet w tym roku ;)

      Usuń
    2. mam nadzieje ze w tym roku powstanie ;) postaram sie niedlugo cos w nim skrobnac o ile Malemu sie poprawi bo od wczoraj jest stosunkowo marudny...

      Usuń
    3. Dasz radę :) Junior w końcu się uspokoi, może pogoda źle na niego działa? W sumie, ja też od wczoraj jakaś rozdrażniona jestem, więc chyba coś wisi w powietrzu. Ale..będzie lepiej! :)

      Usuń
  5. Swietny pomysł :D naprawdę, chyba też coś takiego stworzę u siebie, chociaż na próbę :)
    Też chce urlopu :p Tydzień w sierpniu to za mało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O super, chętnie poczytam też u Ciebie :)
      Mój urlop jest już na wyciągnięcie ręki - jeszcze jeden dzień w pracy, jeszcze jeden ślub i już! Ruszamy w podróż :)

      Usuń
    2. Zazdroszczę :) i życze udanego urlopu Kochana :*

      Usuń
    3. Dzięki, dzięki :) urlop z prawdziwego zdarzenia właśnie trwa! A jak wrócę do domu, to jeszcze tydzień laby :)

      Usuń
    4. To ile masz tego urlopu? :)

      Usuń
    5. Razem dwa tygodnie, dopiero w poniedziałek idę do pracy. Nawet nie wiesz, jak mi dobrze! :)
      Do wykorzystania mam jeszcze mnóstwo dni i już intensywnie myślę, jaki wyjazd wkrótce wykombinować :P

      Usuń
  6. Super pomysł na wpis! Fajne pozwala to na uporządkowanie sobie i filmów i książek i fajnych chwil... Kusi mnie ten 'Masa...' ale ciągle coś innego jest, coś lepszego, ważniejszego, coś do dokończenia.. Ale ja wrócę do tej serii, na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu taka forma.
      A po 'Masie' nie spodziewaj się zbyt wiele, żebyś się za mocno nie rozczarowała :)

      Usuń
    2. Może dlatego jeszcze po nią nie sięgnęłam - bo chyba jakoś intuicja mi podpowiada, że szału nie ma ;) Zaczęłam własnie 'Grę o tron' i chyba to mnie coraz bardziej wciąga :)

      Usuń
    3. "Masa" jak dla mnie jest trochę za bardzo przereklamowany. A ta "Gra o tron" to jaki to rodzaj? Raczej fantasy chyba, nie? To nie moje klimaty. Na szczęście! Na półkach już tyle do przeczytania :P

      Usuń
  7. Tak tak częściej takie notki :) Dobrze wiedzieć "co w trawie piszczy" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym miesiącu też się pojawi, więc myślę, że zrobię z tego swego rodzaju "blogową tradycję" ;)

      Usuń