poniedziałek, 24 sierpnia 2009

... urodziła Mu się siostra ...

W środę Mała Księżniczka - siostrzyczka mojego A. - obchodzić będzie pierwsze urodzinki. Wiecie, to takie niesamowite, że ona pojawiła się w naszym życiu.. Pamiętam dzień, w którym mnie o tym poinformował.. "Wreszcie Bóg mnie wysłuchał, będę miał brata! Albo siostrę..." I urodziła Mu się siostra.. W ciężkim stanie, niedotleniona.. Z wizją śmierci, upośledzenia, niesprawności.. Kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz, w szpitalu, chciałam uciec.. Naprawdę.. Miałam łzy w oczach, ze smutku i współczucia dla niej, że taka mała, a tak musi cierpieć.. Nie chciałam, żeby ktoś te łzy widział.. Ale wierzyłam, że będzie dobrze, że nic jej nie będzie.. Przekonywałam Jego i samą siebie, że będzie dobrze.. Przeryczałam cały dzień rozpaczliwie prosząc Boga o to, żeby nie umarła, żeby żyła i żeby była zdrowa! I wiecie co? Udało się!!! Naprawdę się udało! Kiedy pierwszy raz trzymałam ją na rękach, miała tydzień.. Była już w domu.. Z jak najlepszymi rokowaniami na przyszłość.. A potem przyszły pierwsze dźwięki, pierwsze przewroty z brzucha na plecy i z powrotem, pierwsze sylaby, pierwsze zęby, pierwsze kroki.. Przyszedł nawet czas, kiedy mogłam ją sama wykąpać, zrobić mleko, nakarmić, wyjść na spacer, pilnować, żeby nic sobie nie zrobiła.. A dzisiaj? Dzisiaj jest śliczną, zdrową dziewczynką.. Radosnym, mądrym i szczęśliwym dzieckiem.. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że jest taka, jaka jest.. I mimo tego, że nie jest moją rodziną (jeszcze;) to kocham ją strasznie i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej nie być.. Nie wyobrażam sobie po prostu.. Takie kochane oczko w głowie, nasz mały Zuźlik :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz