sobota, 6 grudnia 2008

... spełniłeś to, o co tak bardzo Cię prosiłam ...

Drogi Święty Mikołaju!

Pamiętasz mnie jeszcze? Pisałam do Ciebie w tamtym roku… I wcale nie przeszkadzało mi, że miałam 18 lat… Napisałam do Ciebie, bo wtedy już tylko Ty byłeś nadzieją na spełnienie moich marzeń… Napisałam wtedy tak: „Nie pragnę miłości, której nie ma za dnia, tylko nocą się budzi… Nie pragnę miłości na jeden moment, chwilę, przemijającej bez echa… Nie pragnę miłości płytkiej, bez głębszych uczuć, takiej z próżności… Pragnę miłości stałej, która mi zawsze pozwoli mieć w sercu radość i na zawsze słodko zniewoli…" Teraz mam już 19 lat,4 miesiące i 1 dzień, ale piszę znowu, bo muszę Ci za coś podziękować… W tamtym roku pierwszy raz spełniłeś to, o co tak bardzo Cię prosiłam… Bo kiedy, jako mała dziewczynka, prosiłam o lalkę Barbie z domkiem dla niej, dostawałam samą lalkę… Kiedy prosiłam o rower, dostawałam łyżworolki… Kiedy prosiłam o wymarzoną książkę, dostawałam grę… A w tamtym roku prosiłam o Miłość… Stałą, radosną, pozytywnie zniewalająca… I tą Miłość od Ciebie dostałam! Dokładnie 9dni po tym, jak do Ciebie napisałam… To dla mnie wielkie szczęście… Przywróciłeś mi naiwną, dziecięcą wiarę w Twoje istnienie… I chociaż nadal nie potrafię wyobrazić sobie Ciebie, sędziwego Staruszka, latającego na saniach zaprzężonych w renifery, to znowu wierzę w Twoje istnienie… Dzisiaj chcę Cię tylko prosić o to, żeby moja Miłość nadal przy mnie trwała… Tak jak do tej pory… Do końca świata i jeden dzień dłużej…

Pozdrawiam,

znowu w Ciebie wierząca Narkotyczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz