niedziela, 9 listopada 2008

... cieszę się tym, co było ...

Dzisiaj zupełnie nie mam pomysłu, o czym napisać… Jakoś tak wyrazy nie chcą się układać w sensowne zdania… Nie pomaga nawet cynamonowy zapach palących się świeczek… Nie pomaga też Maria Peszek płynąca z głośników w piosence „Marznę bez Ciebie”… Nie pomaga ani herbata, ani galaretka w kolorowym pucharku… Nic mi dzisiaj nie pomaga… Po prostu – wena ma chyba wolne… Długi weekend w trakcie… Nie mam już żadnych planów, obowiązków również żadnych, niczego nie muszę… Słodkie nic – nie – robienie… Mogłam się wreszcie zająć tym, na co miałam ochotę… Obejrzałam jakiś film… Byłam na imprezce… Wygrzebałam z półki książkę, do której już dawno chciałam wrócić… Skończyłam wreszcie rozpoczęte już dawno kolczyki… Teraz jeszcze tylko pomaluję paznokcie na jakiś szalony kolor, zrobię makijaż dla samej siebie… Jakoś tak pozytywnie mnie nastraja ta perspektywa… Nie popsuł mi jej nawet ból brzucha, ani fakt, że skończył się mój ulubiony perfum… Nawet tęsknota ma dzisiaj jakiś inny, bardziej pozytywny smak… Pachnie mi Nim dookoła… Nawet czekanie inaczej smakuje… Nie wiem, kiedy Go zobaczę, bo nie wiem, czy uda Mu się dzisiaj przyjechać, ale… Nie rozpaczam… Cieszę się tym, co było i tym, co jeszcze będzie… Bo będzie cudownie… Z Nim zawsze jest cudownie… Bez względu na miejsce, na porę, na humor… Już dawno czekanie nie miało tak słodkiego smaku, a tęsknota tak kojącego zapachu…

Odezwę się pewnie 15 listopada, w kolejną, jedenastą już,naszą wspólną miesięcznicę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz