poniedziałek, 15 września 2008

... byłam wtedy taka szczęśliwa …

Na początek kilka słów wyjaśnienia… Nie zniknęłam z wirtualnego świata… Jestem, ciągle tu jeszcze jestem… Chociaż ostatnio dość rzadko… Przynajmniej u siebie, bo u Was zdecydowanie częściej… Sama nie wiem czemu… Nie piszę mimo, że miałabym o czym… Ale ciągle mam coś innego na głowie… I jakoś tak wychodzi, samo z siebie… Ale wiem, że nie opuszczę tego bloga… Przynajmniej nie teraz… Może kiedyś naprawdę tak mocno mi się znudzi, że przestanę pisać… Ale jeszcze nie… To widocznie nie ten moment… A teraz część właściwa…
Wiecie jaki dzisiaj dzień, Drodzy Czytelnicy? 15 września… A wiecie co to oznacza? To, że jestem z moim Najukochańszym już 9 miesięcy… To dobra okazja, żeby podziękować Mu za te 276 wspólnych dni… Za trzy czwarte roku, kiedy okazywał mi, że naprawdę kocha, tęskni, że liczę się tylko ja… Za każdy dzień, kiedy mogłam się przekonać, że jest cudowny, niesamowity i nadzwyczajny… Nawet za te chwile, kiedy obojgu robiło nam się przykro, bo wtedy najmocniej mogłam poczuć, jak bardzo Go kocham i jak bardzo nie lubię, kiedy jest Mu smutno… Te wszystkie dni z Nim są dla mnie takie ważne, takie wyjątkowe i niezapomniane… Właśnie przypomniał mi się Nasz pierwszy wspólny wieczór, tylko we dwoje… W ten mroźny, grudniowy wieczór… Jego pierwszy uścisk dłoni… Pierwszy pocałunek… Byłam wtedy taka szczęśliwa… Myślałam, że to był ten dzień, który będę wspominać jako najpiękniejszy w moim życiu… Ale teraz, kiedy jesteśmy razem tak długo, tych dni jest coraz więcej… I każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego… Jest w nim coraz więcej miłości… A mój Mężczyzna jest zawsze fenomenalny… Kocham Go całą sobą i wiem, że nie przestanę… I wiem, że wizja wspólnych dni i wspólnych nocy wkrótce stanie się rzeczywistością… ;*
Teraz jeszcze krótko o „naszej” Kruszynce… Już jest naprawdę dobrze… Kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz w domu, miała osiem dni… Trzymałam na rękach maleńkie zawiniątko z pięknymi i bystrymi oczkami… Tak ślicznie się uśmiechała! Normalnie się zakochałam… :) I nie mogłam oderwać od niej wzroku… Nie mogłam też napatrzeć się, kiedy mój A. ją trzymał… Wyglądał z nią tak słodko… Chciałabym kiedyś zobaczyć jak będzie patrzył na nasze dziecko…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz