sobota, 17 maja 2008

... jesteś dotykiem, oddechem, westchnieniem, pragnieniem …

Słońce wesoło przebija się przez kolorowe zasłony… Delikatny wietrzyk owiewa mi twarz… Ptaki radośnie śpiewają… W pokoju tylko ja, muzyka i klawiatura, gotowa do tego, aby coś napisać… Tylko co? Jakoś weny brak…

Myśli krążą wokół jednej Ukochanej osoby… Serce wyrywa się do Niego… Do Tego, który jest ze mną od pięciu miesięcy, nieustannie, każdego dnia… „Mój świat stanął w miejscu, zapłonęło niebo i usłyszałam jak brzmi raj… Jestem jak bezdomna dopóki Ty nie zamkniesz mnie w świecie swoich ramion… Już nigdy nie będę taka sama… Jesteś niebieskim niebem tam, gdzie kończy się mój horyzont… Jesteś dotykiem, oddechem, westchnieniem, pragnieniem… Brakuje mi barw, bym mogła namalować moją duszę…” Kochanie, dziękuję, że jesteś ze mną już 155 dni i proszę o jeszcze… Kocham ;* W czwartek była piąta miesięcznica z moim Ukochanym A.… :)

Jestem już po wszystkich egzaminach pisemnych… W środę był ostatni – matma… Na szczęście podstawowa tylko… Nie było tak źle, chociaż bałam się strasznie… Rano przed egzaminem tak mnie bolał brzuch, że myślałam, że nie wytrzymam… Było mi niedobrze, bolała mnie głowa i do tego wszystkiego chciało mi się wymiotować… To było okropne… =/ Było 11 zadań, zrobiłam wszystkie… Myślę, że poszło mi dość dobrze… No, ale wszystko okaże się w czerwcu, jak będziemy mieć wyniki… Teraz jeszcze tylko dwa ustne i koniec tego cholernego stresu… Nareszcie… :) A mój A. matmę tak średnio… Zresztą jak zwykle… Mam nadzieję, że zda… Ten mój matematyczny Orzeł… :) Przedtem bałam się podwójnie o wszystkie egzaminy… Teraz będę się bała podwójnie o wyniki… I o swoje i o Jego… Będę się modlić i mam nadzieję, że będzie dobrze i że oboje wszystko zdamy… :) Kciuki nadal mile widziane… W dwie kolejne środy – 21 i 28 maja, od 8 rano…

Przypomniało mi się jeszcze, że 14 maja minęły dwa lata od czasu jak zaczęłam chodzić z K.… Ale teraz on jest już dla mnie skreślony, zwykły kolega… Nigdy, za żadne skarby świata nie wróciłabym do niego… Za dużo kłamstw, krętactw, pustych słów, za dużo L. w naszym „związku”… Heh, tego nawet nie można nazwać związkiem, bo to nie był związek… To była głupota, dziecinada… Nie mam do niego żalu, bo miłe wspomnienia są, ale nie zapomnę mu żadnego głupiego i obraźliwego tekstu, docinków, komentarzy… Po prostu nie zapomnę… Czasami za bardzo bolało… Teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, cieszę się, że tak szybko się to skończyło… „Pamiętam, gdy patrzył mi w oczy, pamiętam, jak mnie całował, jak szeptał, że „kocha”, jak przytulał…” Tak naprawdę niewiele już z tego pamiętam… Widocznie było mało ważne, na szczęście… Teraz liczy się TYLKO A.… Na zawsze… ;*

______________________

„Chcę do objęć, które akceptuję me słabości, do nich pragnę, tylko do mej miłości… Jest na ziemi jedno moje małe miejsce, gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej, uciekam tam z moją całą miłością, wierzę w Ciebie, wierzę w moje sacrum...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz