niedziela, 13 kwietnia 2008

... większe szanse na zwycięstwo …

Znowu niedziela i znowu ja tutaj… Z kolejną notką o tym, co u mnie… Mam dzisiaj jakiś gorszy dzień i nie wiem, co z tego mojego pisanie wyniknie… Dlatego z góry przepraszam, jeśli ta moja notka będzie jakaś kulawa…

Doszłam do wniosku, że chyba nie mam zdolności negocjacyjnych… Ostatnio jak mój A. u mnie był chciałam przeprowadzić z Nim rozmowę na temat Jego nie chodzenia do szkoły… Nie wiedziałam, że odbierze to tylko jak moje marudzenie… A tak właśnie odebrał i się wkurzył trochę na mnie… Stwierdził: „Jak masz mnie cały czas opier*alać to lepiej by było, gdybym w ogóle nie przyjechał…” Może miał racje, może za ostro na Niego najechałam… Chyba powinnam była zrobić to bardziej delikatnie… Ale ja chciałam dobrze… I On o tym wie… Przeprosiłam Go i wszystko jest w porządku… A następnym razem będę ostrożniej dobierać słowa, gdy będę zmuszona przeprowadzać rozmowę dydaktyczną… ;)

Jak już jestem przy poważnych rozmowach to muszę wspomnieć o jeszcze jednej, bardzo świeżej, bo wczorajszej… Znowu chodzi o koleżanki… Pisałam już kiedyś o tym, ale wczoraj sprawa znowu „ożyła”… Tym razem za sprawą jednej z zainteresowanych… Spytała czy coś się stało, że jestem na nie zła… No sorry, ale trudno żebym nie była… Powiedziałam jej o co mi chodzi… Że to nie ja komentuję wszystko, co one robią… Wiem, kiedy mogę coś odebrać jako żart, a kiedy nie... I wiem też, kiedy coś mnie boli i mogę mieć o to żal… I właśnie teraz mam… Powiedziałam jej o tych wszystkich tekstach, o których wiem… I wiecie co mi powiedziała? Że chyba odbieram to z zazdrością, bo wszystkie te teksty dotyczą A.… To nie jest zazdrość... Tylko to, że mówią coś na kogoś z kim jestem, to mnie też to boli… i nawet jeśli On to ma w du.pie to ja nie potrafię… Już taka jestem… Ja się staram być zawsze w porządku w stosunku do nich… A te wszystkie teksty chyba nie padły tak o sobie, żeby tylko coś powiedzieć… Bardzo mnie zastanawia, co koleżanki chcą przez to osiągnąć… I niech się nie tłumaczy, że to były tylko żarty… Żarty? Chyba nie na miejscu… Ja mam do siebie dystans… Potrafię się śmiać z wielu rzeczy, ale nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś żartował ze mnie czy z osoby, którą kocham, w sposób, który pozostawia wiele do życzenia… Kolejny raz zawiodłam się na kimś, komu myślałam, że mogę ufać…

Najważniejsze jest to, że A. jest zawsze przy mnie… On potrafi złapać dystans do sprawy z koleżankami, ja nie… Ale próbuje mnie pocieszać, mówi, że mam się nie przejmować… Może ma rację? Przecież to nie ważne, co myślą o Nas inni… Ważne jest to, że My się kochamy… „Razem przeciwko całemu światu” jak mawia Aniołeczek… Bo razem jest łatwiej… I są większe szanse na zwycięstwo… Bo jedno podtrzymuje drugie… Kocham… ;*

_____________________________

„Już wtedy potrzebowałam Cię, abyś mnie ochronił, bo tylko w Twojej dłoni znaleźć mogłam ciepło, aby kwitnąć tak… Dla Ciebie… I tylko Twoją być…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz