piątek, 4 kwietnia 2008

... Jemu ma zależeć, nie mnie ...

Z racji tego, że w ostatnią sobotę mój A. do mnie nie przyjechał, wyszłam na dwór z ekipą, tak jak kiedyś… Ale niestety nie było tak jak kiedyś… Miałam dziwne wrażenie, że już do Nich nie pasuję… Nie wiem, czemu… Może przez to, że tak bardzo tęskniłam? W każdym razie było trochę inaczej niż zwykle z Nimi… A poza tym po jakimś czasie, niespodziewanie dla mnie całkiem, pojawił się ON… Nie wiem, dlaczego, ale mam głupie odczucie, że ON nadal ma do mnie żal za tamta akcję… Nie wyjaśniłam MU jeszcze przecież nic… Wiem, że być może to tylko i wyłącznie moja wina, ale nie było okazji… (I nie chcę się wcale tłumaczyć, ale naprawdę tak jest… Do tej pory nie mieliśmy okazji normalnie pogadać…) A najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam wrażenie, że ja już nie umiem z NIM rozmawiać… To takie głupie… I jeszcze to, że nie potrafię się już przy NIM wyluzować, tak jak kiedyś… Nic już nie jest tak jak kiedyś… Nie rozmawiamy, nie dzwonimy, nie spotykamy się… I to wcale nie przez to, że teraz jestem z A.… Bo przecież ON miał być tylko przyjacielem… I gdyby tylko chciał to odezwałby się, a ja nie ‘spławiłabym’ GO przecież… Znalazłabym czas, żeby się spotkać, porozmawiać… Ale widoczne tak miało właśnie być… Bo „Nie jest nic przypadkiem…”

Muszę napisać jeszcze o poniedziałku… Co to był za dzień! A przynajmniej jego początek… Przez pierwsze dwie godziny lekcyjne trzęsłam się jak osika na wietrze… Było mi niedobrze ze strachu… A wszystko przez to, że na trzeciej lekcji polonistka miała oddawać matury próbne… Byłam prawie pewna, że nie zdam… Czułam, że poszło mi tragicznie, z racji tego, że zakopałam się tym tematem z liryki… Ale w końcu……… Jestem z siebie zajeb.iście dumna, bo miałam 62% Miałam aż 13 punktów za rozwinięcie tematu… To jak dla mnie bardzo dobrze… Szczególnie, że wybrałam temat z wierszem, a przecież nigdy nie byłam (i już pewnie nie będę) najlepsza w pisaniu wypracowań na temat związany z wierszem… Chciałabym mieć co najmniej taki wynik na maturze w maju… Trzymajcie kciuki, proszę… I módlcie się za mnie i za egzaminatorów…

Cóż jeszcze? A. zaczyna mnie denerwować z tym swoim nie chodzeniem do szkoły… Nie chodzi, bo Mu się nie chce, bo twierdzi np. że nie opłaca się iść na dwie lekcje… Wkurza mnie z tym coraz bardziej… Ostatnio zagroziłam Mu, że pogadam z Jego mamą… (Bo Ona oczywiście o niczym nie wie…) On doskonale wie, że jestem do tego zdolna… Bo nie pozwolę na to, żeby przez swoje olewatorstwo miał jakieś problemy… Za ważny dla mnie jest! W środę kazałam Mu obiecać, że dzisiaj pójdzie do szkoły… Zgodził się… A wczoraj mnie rozbawił! ;) Najpierw mi napisał, że mnie kocha… A w drugim smsie, że chyba jednak nie pójdzie do szkoły, chociaż jest prawie przygotowany… I zapytał, czy nie będę na Niego zła… Za co? Przecież to właściwie Jego sprawa… To Jemu ma zależeć, a nie mnie… (Przynajmniej ma to wyglądać tak, że mi zależy mniej niż Jemu...) Ja powiedziałam, co o tym myślę i tyle… I teraz niech robi z tym, co chce… Ale jak zacznie znowu przeginać to będzie nas czekać kolejna poważna rozmowa… Bo matura coraz bliżej… Napisałam wcześniej, że mnie rozbawił, bo tak naprawdę było… Jak po smsie „Kocham Cię…” posypały się inne, to wyglądało to jak przygotowanie gruntu… Próba ugłaskania mnie, żebym nie była zła, że znowu Go nie będzie w szkole… Ech… Co ja już mam z tym moim naukowym Leniem… Ale mimo wszystko kocham Go… :)

___________________________

Piszę przy piosence „Chasing pavements”Adele… Jak będziecie mieć okazję to posłuchajcie tego utworku… Jak dla mnie bardzo fajny… Polecam jak ktoś chce się wyciszyć i zebrać myśli…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz