piątek, 14 marca 2008

... szalone iskierki w przeniebieskich oczach ...

Jutro miną trzy miesiące od czasu, kiedy mój świat został zaczarowany przez najwspanialszego Czarodzieja na świecie… Trzy miesiące od naszego pierwszego pocałunku… Trzy miesiące, które sprawiły, że jestem szczęśliwa, jak nigdy dotąd… Trzy miesiące kocham i jestem kochana… Chcę, żeby te miesiące mnożyły się jak grzyby po deszczu, bo mnie uszczęśliwiły… Mój A. sprawił, że świat z zwykłej szarej codzienności stał się kolorowym snem, urozmaiconym euforią, pięknem, magią i miłością… Sprawił, że kiedy nie ma Go obok to strasznie mi Go brakuje, nawet jeśli widziałam Go wczoraj… Sprawił, że zawsze mam ochotę się do Niego przytulić, poczuć Jego męskie ramię, zapach, oddech… Po prostu zawsze chcę czuć Jego obecność koło siebie… Zawsze chcę widzieć uśmiech na tej jakże znajomej i przyjaznej twarzy… I szalone iskierki w przeniebieskich oczach… Prawda jest taka, że za każdym razem, kiedy patrzę w Jego oczy topię się w nich… A kiedyś całkiem w nich utonę… Ale wcale się tego nie boję… Bo to jest jak nieustanna chęć przebywania na letnim deszczu, który daje rozkosz i uczucie wolności… Bo to jest miłość… =)

Czy komukolwiek mówi coś magiczne 72? Nie? A mnie owszem… W takim razie już wyjaśniam… Może tak będzie prościej – 72%… Domyślacie się? Nadal nie? Szkoda… ;) A więc uroczyście ogłaszam, że 72% to mój wynik z matury próbnej z matematyki… Uff… Jestem z siebie taka dumna… ;) Może trochę to nieskromne, ale jestem dumna… Bo tak bardzo się bałam… Bo „nic” nie umiałam… Bo to, bo tamto… A jest dobrze… Nawet bardzo… Pozostaje mi tylko modlić się i mieć nadzieję na taki (albo wyższy) wynik w maju… Z mojego Mężczyzny też jestem dumna… Oboje baliśmy, że nie zda tej próbnej i oboje zostaliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni… Nie napiszę ile procent miał A., bo nie wiem, czy by tego chciał… W każdym razie zdał i jesteśmy zadowoleni… :)

Cóż jeszcze? Może tyle, że zaczynam tonąć pod nawałem zadań z matematyki, którymi bardzo hojnie obdarza nas nasz matematyk… Na 11 dni wolnego, które teraz będziemy mieli, dostaliśmy 6 zestawów maturalnych… Porażka jakaś… Na całe szczęście kilka zadań wypadło z programu, bo zmieniły się standardy wymagań… Ale to i tak jest jakieś przegięcie… Zaczynam też nie wyrabiać z lekturami z polskiego… Mam jedną zaległą, która ciągnie się za mną od chyba dwóch miesięcy już i nie mogę jej przeczytać… A kolejne mnożą się i mnożą… W najbliższej przyszłości, czyli jakieś trzy tygodnie, będziemy omawiać trzy kolejne… Nie wiem jak dam radę to wszystko przeczytać… A gdzie jeszcze moja nauka z wosu? Przecież jeszcze nic nie umiem… A matura za równiutkie dwa miesiące… Aj… Potrzebuję jakiegoś czasowstrzymywacza… A do tego wszystkiego jeszcze dochodzi praca na maturę ustną, którą wreszcie muszę napisać, bo potem to już całkiem nie wyrobię… Chyba muszę pomyśleć o jakimś ogłoszeniu internetowym… „Chętnie kupię trochę czasu!” Jeśli ktoś ma go zbyt dużo, to proszę pisać na maila… ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz