sobota, 22 marca 2008

... połączył nasze drogi ...

Po bardzo pracowitym dniu znalazłam wreszcie chwilę, żeby napisać coś nowego… Przede wszystkim chciałam Wam, Drodzy Czytelnicy, złożyć świąteczne życzenia… Aby Zmartwychwstały Chrystus obudził w naszych sercach to, co uśpione i martwe… Żeby dał nam nadzieję na lepsze jutro, wiarę w to, że z Nim wszystko jest możliwe i miłość do Niego i do ludzi… Niech Zwycięzca śmierci błogosławi nam wszystkim i pomaga nam w codziennym życiu… Ktoś mi dzisiaj napisał tak: „Święta Wielkanocne pokazują, że warto mieć marzenia i wierzyć, że mogą się urzeczywistnić... Cuda się zdarzają - wszak Chrystus zmartwychwstał, a to też wydawało się nieprawdopodobne i niemożliwe...” Chciałam się tym z Wami podzielić, a zarazem życzyć optymizmu i wiary w marzenia… Wesołego Alleluja moi Drodzy… :)

W poniedziałek jako klasy maturalne byliśmy na pielgrzymce w Częstochowie… Mieliśmy mszę przed Cudownym Obrazem Matki Bożej, a potem ‘prywatną’, bo tylko dla nas, drogę krzyżową… Skorzystałam też z sakramentu pokuty… Nie wiem, czemu, ale strasznie się bałam… Na szczęście nie było tak źle… Trafiłam na spoko księdza, który z sercem podszedł do mojej spowiedzi i do mnie… Mówił łagodnie, nie moralizował, a tłumaczył, klarował… Znowu, od dłuższego czasu, mogłam przyjąć Komunię Świętą, co sprawiło mi radość… Radość też sprawiało mi to, że znowu mogłam czuć bliskość A. we wszystkim, co robiliśmy… W oczekiwaniu na spowiedź, w modlitwie, zakupach, spacerze… We wszystkim… I właśnie za to Go kocham… I dziękuję za Niego Panu… Za to, że w końcu połączył nasze drogi, które tyle czasu błądziły obok siebie, a nie mogły się połączyć w jedną…

Ostatnio znalazłam JEGO zdjęcie… W grudniu 2007 napisałam na nim tak: „Zaczynam odsuwać się z Twojego życia… Teraz, kiedy w moim życiu pojawił się A., Ty schodzisz na dalszy plan… Przepraszam, ale nie potrafię czekać całą wieczność…” A teraz? To nie ja się odsunęłam z JEGO życia… Nie zdążyłam… To ON zniknął z mojego… Widocznie sam tak chciał… Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że nie rozmawialiśmy od trzech miesięcy? Zdawkowe „Cześć” rzucone na odczepnego w towarzystwie, nie jest rozmową… Przynajmniej dla mnie nie jest… I to wcale nie z mojej winy tak jest… Bo ja kilka razy próbowałam podtrzymać kontakt… Pisałam smsy… Chociażby te życzenia, na które nie zareagował do tej pory… Nie, ja wcale nie próbuję się usprawiedliwiać… Ja po prostu trochę żałuję, że ta znajomość zginęła pod kurzem czasu… „Chcę, żebyś traktowała mnie jak Przyjaciela… Takiego prawdziwego…” To JEGO słowa, które padły w zeszłoroczne Święta Wielkanocne… Szkoda, że tak szybko straciły swoją wartość… I nie wytrzymały…

____________________

Piszę to przy muzyce, która dziwnie mnie nastraja… Jestem zmęczona, a do tego wszystkiego tak strasznie tęsknię… Trzy dni bez mojego A.… Dla kogoś trzy dni to nic… A dla mnie to już prawie jak wieczność… I co z tego, że codziennie słyszę Jego głos w telefonie? Słyszę „Kocham Cię” i „Tęsknię za Tobą…”… I co? Nic… Bo nawet przytulić się nie mogę… Chcę, żeby już był wtorek…
____________________

Oddychaj szeptem, przytul mnie. Oddychaj w ciszy, ogrzej mnie. Czy wierzysz w cuda? Chcę przy nim czuwać cały dzień.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz