piątek, 25 stycznia 2008

... jeśli to wszystko dla Niego jest miłością ...

Takich cyrków ze studniówką to chyba jeszcze nie miał nikt… W czwartek przyszła do nas nasza wychowawczyni i spokojnym tonem oświadczyła nam, że sobotnia studniówka jest odwołana, a właściwie przeniesiona na przyszły tydzień… I że catering jest już przesunięty, więc musimy „tylko” załatwić sprawę z zespołem… A wszystko przez żałobę narodową… Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o tym, że za tydzień są ostatki i żaden porządny zespół nam nie zagra, że kamerzysta może nie mieć czasu, że fotograf może mieć inną imprezę… Nikt nie pomyślał o tym, że za zerwanie umowy z zespołem, djem, kamerzystą i fotografem są przewidziane sankcje pieniężne… Nikt o tym nie pomyślał, tylko przełożyli i już… Bez naszej wiedzy i zgody… Ja wiem, że to, co się stało z tym samolotem to tragedia dla rodzin ofiar… Nie mówię, że nie… Ale przecież codziennie w Polsce ginie tylu ludzi w wypadkach czy innych sytuacjach… I na pewno w sumie jest ich więcej niż dwudziestu, ale jakoś nikt nie ogłasza żałoby narodowej… Nikt się z nimi nie solidaryzuje… Pomijam już to… Ale przecież studniówka to nie jest impreza planowana z dnia na dzień, tylko przynajmniej pół roku przed i nie sposób tak wszystko od razu odwołać czy przełożyć… Wszyscy byliśmy wściekli, dziewczyny ryczały, latały przekleństwa po szkolnym korytarzu, a jedna koleżanka wyskoczyła z buntem do dyrektora… Ja wiem, że to nie jest jego wina, że prezydent wydał rozporządzenie… Ale niechby chociaż nie gadał, że przynajmniej będziemy mieli co wspominać, że przekładali nam studniówkę… No super wspomnienie, rzeczywiście… Jak już trochę ochłonęliśmy to wzięliśmy się za odkręcanie wszystkiego, co się da… Zaczynając od sprzątaczki, a kończąc na kwiatach… Udało się i załatwiliśmy wszystko na przyszły piątek i sobotę… A po wszystkim poszliśmy do lokalu i „zalewaliśmy” rozpacz piwem… A najlepsze było to, że w końcu zadzwoniła do nas wychowawczyni i powiedziała, że żałoba się kończy w sobotę o 19 i że możemy mieć studniówkę tak jak chcieliśmy… Więc znowu zaczęło się przekładanie wszystkiego i odwoływanie wszystkich wcześniejszych decyzji… Musieliśmy wszędzie chodzić, dzwonić… I jeszcze jak na złość rozładowały się trzy telefony, a czwarty, który działał, miał simlocka i nie dało się przełożyć kart… Paranoja normalnie… Wszystko przeciwko nam… Ale w końcu załatwiliśmy wszystko i już jutro będziemy balować… Nawet nie wiecie, jak się cieszę… Myślę, że wszyscy się cieszą… Heh… Co za zamotanie… Ale z półmetkiem też mieliśmy tak samo… Tyle, że wtedy była żałoba po górnikach z„Halemby”, a impreza się odbyła, bo nie dało się niczego przełożyć… My chyba jednak mamy pecha… Ale i tak najbardziej zdenerwowało mnie to, że ogłaszają coś, a sami nie wiedzą, co…

Ostatnio mam jakiś napływ weny… Mogę cały czas pisać… I tak też robię… Może nie zawsze wychodzi mi to tak jak chcę, ale zawsze jednak coś wychodzi… Teraz to o A.piszę najczęściej… Właściwie ciągle… Bo lubię, a przede wszystkim chcę… I teraz też chcę… Ostatnio wywiązała się miedzy nami rozmowa, która trochę mnie zaskoczyła… Kiedy po Jego pytaniu, co jeszcze powiem, zapytałam, co chce przeczytać, napisał: „że mnie kochasz…” Myślę, że nie byłam na to przygotowana… Nie chciałam tak po prostu szastać słowem „kocham”… Jest dla mnie ważne i wyjątkowe… Ale skoro zahaczył o ten temat nie miałam wyjścia… Nie chciałam tego zostawiać bez odzewu… Napisałam to, co czuję… To, że tęsknię zawsze, gdy nie ma Go obok mnie… To, że czuję pustkę, gdy musi iść czy jechać… To, że zdarza mi się płakać, kiedy wiem, że Go nie zobaczę… To, że czuję się błogo, gdy jest obok,przytula, całuje… To, że czuję się bezpieczna, gdy oplata mnie swoimi ramionami, jak skrzydłami Anioła Stróża… Więc jeśli to wszystko dla Niego jest miłością, może być pewny,że Go kocham… To jeszcze jest dla mnie takie niesamowite…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz