sobota, 31 grudnia 2016

148. Grunt to okładka #grudzień2016

Grudniowa odsłona wyzwania "Grunt to okładka" zobowiązuje - pozostajemy w klimacie świąt :)  Czyli czytamy wszystko, co ma na okładce śnieg, sanki, rękawiczki, ciepłe skarpety i grube swetry, choinkę, bombki, prezenty.. U mnie pojawiają się jeszcze pierniczki i czapka, więc się liczy :) 

 "Garść pierników, szczypta miłości" to zimowa opowieść o tym, jak znaleźć szczęście nawet w grudniowe, mroźne dni. 
Historia Hanki i Wiktora jest tak do bólu przewidywalna, ale zarazem tak ciepła i pozytywna, że nie sposób nie doczytać jej do końca. I wydawać by się mogło, że o magii świąt w kontekście opowiadań miłosnych napisano już prawie wszystko. Jednak Natalia Sońska udowadnia, że magiczne święta, śnieg i grudzień wciąż mogą inspirować na nowo.
Hanka Bielska, pracująca w redakcji zagorzała singielka, próbuje samej sobie wmówić, że nie potrzebuje związku ani faceta. Kiedyś ktoś ją zranił i nie chce dwa razy wchodzić do tej samej wody. Jednak któregoś dnia praca sprawia, że poznaje Wiktora Olszewskiego - biznesmena, człowieka sukcesu, który na początku wydaje się być arogancki i zarozumiały. Ale jak to zwykle bywa, szczególnie w historiach o miłości, Bielska wchodzi w głębszą relację z Olszewskim. Przy pieczeniu pierników, spada na nich pierwsza szczypta miłości, a wraz z pojawieniem się kilku małych pomocników, miłość rośnie do wielkości worka z mąką. ;)
"Garść pierników, szczypta miłości" to niezwykle urocza opowieść, która pozwala się uśmiechnąć w ponure dni, wzruszyć, zdenerwować nawet. Cały wachlarz emocji zawarty na łamach tej opowieść jest warty tego wieczoru, który spędziłam czytając historię stworzoną przez Natalię Sońską. Na zimne, grudniowe wieczory książka idealna.

 "Anioł do wynajęcia" to kolejna powieść tak mocno przesiąknięta klimatem i magią Świąt Bożego Narodzenia, że czytając ją, miałam wrażenie, że dzisiaj Wigilia, że otula mnie ta magiczna atmosfera, mimo że za oknem szaro i buro, a śniegu zero. 
Michalina, główna bohaterka powieści daje się poznać czytelnikowi w momencie największych tarapatów w życiu. Nie ma gdzie mieszkać, nierzadko nie ma, co jeść, jest zziębnięta, wychudzona i samotna. Kiedy właściwie już nie ma nadziei na lepsze jutro spotyka na swojej drodze ludzi, którzy na zawsze mają odmienić jej życie. Najpierw Gabrysię, kwiaciarkę, która oprócz ciepłej herbaty cynamonowej, ofiarowuje dziewczynie swoje ciepło i pomoc. Potem, kiedy resztkami sił trafia do kościoła i przedstawia Bogu swoje nieśmiałe prośby, na ciemnych schodach spotyka (a raczej potyka się o..) Nelę, jędzowatą starszą panią z ciętym językiem, ale równie gorącym sercem. Równocześnie z Nelą, w życiu Michaśki pojawia się Konstanty, zwany pieszczotliwie Kotulą, a będący tytułowym aniołem do wynajęcia.
Michalina prosiła Szefa z Góry o niewiele, a dostała o wiele więcej. Miłość, przyjaźń, szczęście, ciepły i dobry dom, a przede wszystkim wspaniałych ludzi na swojej drodze, dzięki którym życie z dnia na dzień stało się prostsze.
Cały "Anioł do wynajęcia" jest niezwykle naiwny, ale przy tym historia jest na tyle ciepła, że będę do niej wracać jeszcze przed niejednymi Świętami. Myślę sobie, że powinna to być lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy już dawno zapomnieli o istocie Bożego Narodzenia.

 Bajki dla dzieci w zdecydowanej większości kończyły się dobrze. Kopciuszka znalazł książę, Śpiącą Królewnę obudził pocałunek ukochanego i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
W nowej powieści Natalii Sońskiej pojawia się współczesny Kopciuszek, pogrążony we śnie samotności i strachu przed ludźmi. Alicja, młoda lekarka, która przed problemami ucieka w pracę, stroni od ludzi i nawet na sylwestrową zabawę z przyjaciółmi jedzie na siłę.
Zakopane ma jednak to do siebie, że jakoś inaczej się tam żyje. I nawet Alicja, twarda i niedostępna kobieta, powoli zaczyna się topić jak bryła lodu. Pod wpływem Michała, rodowitego górala, ratownika TOPR o oczach barwy Morskiego Oka zaczyna rozkwitać, inaczej podchodzić do życia i ... być szczęśliwa.
Jednak bajki mają to do siebie, że nie zawsze dobrze się kończą. Historia Alicji i Michała jest nad wyraz skomplikowana, nie tylko przez odległość, jaka ich dzieli na co dzień. 
Ale o tym, czy książę będzie w stanie obudzić śpiącego Kopciuszka musicie dowiedzieć się sami, najlepiej z lektury powieści Natalii Sońskiej.

 Jedna kamienica, siedem mieszkań, siedem historii, kilkanaście osób skrzywdzonych przez życie. Tak wygląda ulica "Cicha 5". Ale wbrew nazwie wcale nie jest cicha. Dzieje się dużo, czasami nawet za dużo.
Zbiory opowiadań jakie są, każdy wie. Trafia się opowieść lepsza, ale też i gorsza. Z całego przekroju najbardziej zapadło mi w pamięć "Serce". Najsmutniejsza i najbardziej poruszająca historia. Może dlatego, że mój Mąż też jest motocyklistą i drżę za każdym razem, kiedy gdzieś rusza na swoim jednośladzie. Może dlatego, że ciągle z tyłu głowy mam uczucie, że mnie też to kiedyś może spotkać. Oby nie! 
Nie wszystkie książki o tematyce świątecznej są lekkie, łatwe i przyjemne. "Cicha 5" na pewno do nich nie należy. Porusza ważne kwestie, które powinny być dla nas priorytetem nie tylko przed świętami. I mimo, że wciąż czuję przygnębienie po lekturze "Serca", to cieszę się, że w radosnym oczekiwaniu na magiczne święta, trafiłam także na nieco poważniejsze potraktowanie tematu.



4 komentarze:

  1. Nie znam ani jednej pozycji, ale zaciekawiły mnie wszystkie:) I te okładki takie ładne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedynie "Cichą 5" i polecam Ci równie uroczą "Księgarenkę przy ulicy Wiśniowej". Na resztę tytułów mam ogromną chrapkę... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam pierwsze trzy, są cudowne i magiczne :)

    OdpowiedzUsuń