czwartek, 27 sierpnia 2015

103. Intensywny sierpień.

Sierpień w tym roku to bardzo bogaty miesiąc. Nie tylko w słońce i piękną pogodę, ale przede wszystkim w rocznice, święta, emocje i piękne widoki.

5. sierpnia miałam urodziny. Kolejne już, znów jestem rok starsza. Jeszcze 4 lata i zacznę obchodzić tylko imieniny, żeby nie pamiętać o tym, ile mam lat ;) Dostałam kilka drobiazgów (choć nie do końca mało wartościowych), z których jestem bardzo zadowolona. Goście uzupełnili także nasz barek - przybyło nam 5 butli wina. Już nie mam gdzie ich ustawiać, trzeba zacząć pić! :P

26. lat, a wciąż (niekiedy) zachowuję się jak dziecko ;)

10. sierpnia mieliśmy drugą już rocznicę ślubu. Nie świętowaliśmy jakoś szczególnie, bo to zwykły dzień roboczy. W weekend poprzedzający rocznicę A. zorganizował grilla dla znajomych i to z nimi świętowaliśmy to wydarzenie. (Jednocześnie był to Jego prezent dla mnie). Cieszyłam się na tego grilla ogromnie, miałam nadzieję, że dziewczyny ze starej paczki również dotrą. Niestety, nie dotarły. Szkoda, choć obecność pozostałych także mnie cieszyła!
Nasi rodzice oczywiście też pamiętali o tym ważnym dla nas dniu i oprócz życzeń dostaliśmy 'mały' prezent. Moi rodzice zasilili nasz budżet wakacyjny, dzięki czemu możemy planować kolejny wyjazd. Ja sprezentowałam Mężowi świetny zegarek. Samej mi się bardzo podoba i gdyby nie był taki duży, to już bym Mu go podkradała ;)

To wciąż moje ulubione plenerowe zdjęcie. 

15. sierpnia świętowaliśmy 92. miesiące bycia razem. Nie mieliśmy czasu za bardzo, żeby o tym pomyśleć, bo akurat w ten dzień wyruszaliśmy na 9. edycję Złombolu. 
Złombol to charytatywny rajd samochodów komunistycznej produkcji, którego uczestnicy zbierają pieniądze od darczyńców, żeby móc w ogóle wystartować. W tym roku było to co najmniej 1500zł, które w całości (!) zostało przekazane Fundacji Nasz Śląsk, zajmującej się śląskimi domami dziecka.
Startowaliśmy w cztery osoby, zielonym Żukiem, z Katowic, przez Czechy, Austrię, Lichtenstein i Szwajcarię, aż do Włoch. Naszym celem była Passo Dello Stelvio - przełęcz 2757 m nad poziomem morza, nazywana Królową Alp.
Wyjechaliśmy 15 sierpnia, na miejsce dotarliśmy 18 sierpnia. To były cztery dni totalnej przygody, szkoła przetrwania, stresy, śmiechy, setki zdjęć (kilka poniżej - wszystkie mojego autorstwa!).

Widok z tarasu katowickiego Spodka na samochodu gotowe do startu

Bodensee (Jezioro Bodeńskie)

Bodensee (Jezioro Bodeńskie)

Alpy

Nasz zielony, niezawodny pojazd

Domaso, Jezioro Como

Domaso, Jezioro Como

 Początek zakrętów

Passo Dello Stelvio

 Meta!

Dyplom za ukończenie jazdy dla naszego teamu

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Wenecję. Spędziliśmy większość dnia spacerując po jej wąskich uliczkach, ciesząc oczy pięknymi widokami i pochłaniając promienie słońca. Kolejne marzenie z listy spełnione, więc można odhaczać!

 Venezia

 Venezia

 Venezia, Canal Grande

 Venezia, Canal Grande

Spędziliśmy też kilka godzin nad morzem w miejscowości oddalonej od Wenecji jakieś 50 km. Nacieszyliśmy się sobą, słońcem, nawdychaliśmy się jodu, popływaliśmy, poskakaliśmy przez fale. Mąż zbierał dla mnie muszelki, a ja cieszyłam się lekturą Dextera. ;)

Mare Adriatico

 Mare Adriatico

Część zbiorów mojego Męża, dziś stoją w szkle na komodzie

"Demony Dextera" w światowej scenerii

To był naprawdę intensywny miesiąc! Już dawno nie mieliśmy takiego. Cieszę się, że właśnie tak go spędziliśmy. I mimo, że do końca tygodnia mam jeszcze urlop, to czuję, że nie zdążyłam odpocząć.

Wczoraj byliśmy jeszcze na urodzinach siostry A., która kończyła 7 lat. Posiedzieliśmy trochę z rodziną, A. jak zwykle ulotnił się wcześniej, ja dobyłam prawie do końca i też się zmyłam. Jakoś przestały mnie kręcić imprezki rodzinne, szczególnie w takie atmosferze. Ale to temat na dłuższą rozprawę...
A dzisiaj mam ostateczne spotkanie z elektrykiem na budowie, muszę mu wszystko pokazać, całe moje szkice instalacji, żeby mógł rozpoczynać roboty. Mam nadzieję, że on szybko się z tym upora, a ja będę zadowolona z rozmieszczenia, które sama wymyśliłam.

Z tyłu głowy wciąż mam gdzieś wrzesień i plan na kolejny wyjazd. Ale na razie cśiii... żeby niczego nie zapeszyć!

PS. Pamiętacie jeszcze, żeby na tym blogu pojawiały się takie długie notki? ;)


14 komentarzy:

  1. Ja takie dlugie notki pamietam :) i prosze o wiecej :)
    ciesze sie że tak mile uplynal Ci czas i ciesze się również, ze dotarliście do Wenecji :) to takie piekne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak ! Wenecja piękna, choć trochę zaniedbana.. Mam nadzieję, że wkrótce pojadę tam znów :)

      Usuń
    2. Mam nadzieje, zekiedys jeszcze tam pojade :)

      Usuń
    3. Pomysł na wyjazd na pewno dobry :) ale.. jak się pokuszę o kolejną wizytę w Wenecji, to chociaż na 3-4 dni, a nie kilka godzin. Tak żeby chociaż pocztę znaleźć ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To prawda, widoki zapierały dech w piersiach, właściwie w każdym momencie naszej podróży. :)

      Usuń
  3. Super przygoda! Zazdroszczę! :) W Wenecji i okolicach byłam, przepiękne widoki i aż zachciało mi się tam wrócić... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, przygoda była, pewnie kiedyś znów ją powtórzymy. :) Ale z tego, co czytałam, Twoje wakacje to też była przygoda, a raczej wyjazd życia :)

      Usuń
  4. Ja po 30-stce też zacznę obchodzić tylko imieniny :P
    Widziałam zdjęcia na insta - musiałoby ekstra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było ekstra, choć ... czasami ekstremalnie ;) emocji dużo, ale widoki rekompensowały większość stresów ;)

      Usuń
  5. Pamiętam te natki,aczkolwiek to było dawno :) mogłabyś wrócić do tego zwyczaju? ;)

    Faktycznie Wasz sierpień był pełen ważnych wydarzeń i przygód :) a co z tym wrześniowym wyjazdem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, chciałabym wrócić do długiego pisania i blogowania, ale .. czasem nie ma o czym pisać ;) a jak jest, to nie zawsze jest to temat na bloga..

      sierpień w tym roku nam się udał, to prawda :) niestety, praca wygrała i wrześniowa Chorwacja nie doszła do skutku. Mam nadzieję, że w listopadzie albo grudniu uda nam się wyskoczyć na kilka dni gdzieś odpocząć jeszcze, a Chorwację zaliczymy w przyszłym roku ;)

      Usuń
    2. Bo im dłuższe przerwy, tym paradoksalnie mniej rzeczy do opisania. Wystarczą mi więc częstsze notki, nie muszą być takie długie :D ;)

      No to plan był fajny :) ale jeszcze nic straconego, skoro planujecie tam jechać w przyszłym roku, a w tym wyskoczyć gdzieś na parę dni. Jest do czego odliczać ;)

      Usuń
    3. Postaram się pisać częściej, ale co z tego wyjdzie, to zobaczymy :P

      Plan fajny, szkoda tylko, że nie doszedł do skutku. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się uda, Mąż nastawił się mocno, więc liczę, że będzie ok :) w tym roku chcę też gdzieś pojechać, bo mało mi wyjazdów ;)

      Usuń