Kiedy 86. miesięcy temu spotkałam właśnie Jego, większość moich marzeń zamieniło się w rzeczywistość. Dziś jestem spokojna o przyszłość, mimo że do tej pory kilka razy mi nie wyszło.
I choć ostatnio bardzo często są wieczory, podczas których brakuje mi Jego paru słów przed snem, podczas których brakuje mi Jego "Dobranoc", które nie jest zwykłym życzeniem spokojnej nocy, ale zapewnieniem w stylu "Jutro znowu będę Cię przytulał, żebyś nie musiała tęsknić, żebyś była pewna, że tu będę", to wciąż mając wybór, wybieram Jego.
Na zawsze. Na każdy dzień. Na każdy oddech. Na każde szaleństwo, marzenie i biedę.
Bo w Jego niebieskich oczach jest cały początek i koniec mojego świata.
Pięknie to napisałaś. I kolejnych miesięcy razem :*
OdpowiedzUsuńOby tak było już zawsze. :-)
OdpowiedzUsuńuroczo! amen ;-)
OdpowiedzUsuńI to zapewne najlepszy wybor jakiego w zyciu dokonalas :)
OdpowiedzUsuńBo miłość to zawsze najlepszy wybór :)
OdpowiedzUsuń(...) bo to miłość! :)
OdpowiedzUsuńTego spokoju o przyszłość najbardziej Ci zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńPoza tym, wiesz, przyjemnie Cię czytać, kiedy piszesz o miłości...