poniedziałek, 5 grudnia 2011

... to było bardzo niesprawiedliwe ...

Przypomniało mi się właśnie, że przysłowiowe "sto lat" tu nie pisałam. Zatęskniłam wręcz za tym, więc wracam:)

Ostatnio nie miałam za wiele czasu, gdyż załatwiałam wszelkie sprawy związane ze sprowadzeniem do kraju samochodu, jego rejestracją i inne formalnościami we wszystkich możliwych urzędach. Przysięgłam sobie po tym zabieganym tygodniu, że już przenigdy moja noga nie stanie w Urzędzie Celnym w O. Ludzie! Co za niemiłe chamy tam pracują! Aż szkoda słów.. Była jednak pozytywna strona tego pracowitego tygodnia:) Codziennie widziałam się z moim A., bo spałam u Niego w każdą noc :)

Po tym wszystkim pokłóciłam się z tatą. Właściwie to się nie pokłóciłam, bo tylko on mówił. Że ciągle nie ma mnie w domu, że nic mamie nie pomagam, że nie daję znaku życia przez cały dzień, że przyjeżdżam późno ze studiów i od razu wychodzę. I takie tam.. To fakt, że nie było mnie przez cały tydzień w domu, ale to z jego autem były związane te wszystkie formalności. To prawda, że późno wróciłam w sobotę z zajęć, ale byłam jeszcze u A. Dzwoniłam w między czasie do mamy, że będę tylko po rzeczy i znowu będę spać u A., bo trzeba było jechać po Jego Tatę i auto na jakieś zebranie. Mama się zgodziła i nic nie marudziła. Przyszłam więc do domu i usłyszałam wyżej wspomnianą wiązankę. Zrobiło mi się strasznie przykro, popłakałam się i wyszłam. To było bardzo niesprawiedliwe ze strony mojego taty, bo jak trzeba było "dopieścić" wszystkie papiery od auta i wszystkie sprawy u mechaników, to nic nie mówił, jak mnie nie było w domu, ale jak trzeba było komuś pomóc, to już wielki problem. Potem w niedzielę do mnie dzwonił i mnie przepraszał. Niby już wszystko jest ok, ale jakiś mały uraz mi został...

Poza tym dzisiaj siadłam i zapakowałam prezenty na jutrzejsze Mikołajki:) tylko dla A. taki drobiazg i dla Zuzi. Mam nadzieję, że się ucieszą:)

Na sobotę mam do ogarnięcia dużo rzeczy. Materiał na kolokwium z logiki, prezentację i referat na antropologię, referat na metodologię. O ile antropologii się nie obawiam wcale, logiki właściwie też nie, to metodologia mnie przeraża. Koleś jest jakiś straszny! Mam nadzieję, że jakoś to będzie..

U Was bywam, czytam w miarę na bieżąco, komentuję niestety rzadko. Wpadam na Wasze blogi w biegu, w biegu chcę też nadrabiać wszystkie zaległości. Ale w końcu siądę do tego porządnie i pokomentuję także :)

Na dziś tyle, za 10 dni na pewno kolejna notka się pojawi. Pewnie wiecie dlaczego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz