poniedziałek, 4 maja 2009

... pod znakiem miłości ...

Natalia chciała ostatnio, żebym wreszcie napisała coś w stylu dawnych notek, żeby nie było tak krótko... Spróbuję spełnić Jej prośbę.. Akurat nawinął się temat - długi-krótki majowy weekend.. Więcej czasu mogłam spędzić z Nim, więc będzie o czym pisać.. Chociaż właściwie nie wiem, czy coś mi z tego wyjdzie, bo szczerze mówiąc odzwyczaiłam się od pisania długich notek.. Na photoblogu (jakby ktoś chciał adres to proszę napisać;) piszę skrótowo, o tym, co najważniejsze.. Ale dość tytułem wstępu.. Zabieram się do pisania z nadzieją, że uda mi się spełnić prośbę Natalii..

Majowy weekend rozpoczęliśmy właściwie już w kwietniu, bo w czwartek, od grilla u chrzestnej mojego A... Pojechaliśmy z Jego Mamą i dwiema młodszymi siostrami.. Wiecie, nie przypuszczałam, że będzie tak miło.. Zawsze krępują mnie spotkania czy imprezy w gronie osób, których zbytnio nie znam.. Jednak mimo wszystko było bardzo sympatycznie.. Ciocia z wujkiem to bardzo mili i zabawni ludzie.. Dzięki temu nie czułam się obco, jak okaz w zoo.. No, może poza momentem przedstawiania mnie innej cioci.. Ale to dało się przeżyć.. ;) Po grillu spaliśmy u Niego.. Pisałam już, że uwielbiam te noce, kiedy mogę zasypiać kołysana Jego miarowym oddechem i te poranki, kiedy budzi mnie pocałunkami? Nie? To teraz piszę: uwielbiam! Mogliśmy spać wtuleni w siebie, czując ciepło, bliskość, spokojny oddech Drugiej Połowy.. Takie momenty szczęścia naprawdę budują i dają siłę do pokonywania coraz to nowych przeszkód.. Piątek też spędziliśmy w większości razem, zajmując się Małą Księżniczką:) Ona jest taka słodziutka! Takie żywe sreberko.. Nie mogłam za nią nadążyć, kiedy raczkowała po całym domu, ale mimo wszystko - uwielbiam ją.. Jest po prostu cudowna i chciałabym, żeby kiedyś nasze dziecko było takie jak ona - mądre, uśmiechnięta, rozgarnięte i tak bardzo podobne do Niego..

Kolejnym punktem tegoż weekendu były dwa przypadkowe spotkania.. (Zupełnie jak u Ciebie, Natalio;).. Pierwsze było w piątek wieczorem.. Spotkałam swoją pierwszą miłość:P Trochę dziwnie mi o tym pisać, bo to była taka platoniczna miłość (właściwie teraz wiem, że tylko zauroczenia, nie miłość), o której on nie wiedział.. Ale nic to, ważne, że ja wiedziałam i że było mi z tym dobrze.. A kiedy go zobaczyłam w ten piątek (szczęśliwego, z dziewczyną) to się uśmiechnęłam:) To ten rodzaj wspomnień, do których się wraca z uśmiechem, z sentymentem, z pozytywnym nastawieniem.. A kolejne `spotkanie` w sobotę.. Już nie takie miłe, chociaż widziałam GO z daleka, z bardzo daleka.. ON mnie nie widział, a szkoda.. Pokazałabym MU, ile teraz dla mnie znaczy.. Odwróciłabym wzrok, tak, jak ON to robił.. Wiem, że miałam o NIM już nigdy więcej nie pisać, nie myśleć.. Ale teraz.. Teraz już dla mnie nie istnieje, nie wywołuje we mnie żadnych uczuć.. Jest kimś, kto był i kto już nigdy nie będzie..

Ogólnie weekend upłynął pod znakiem miłości, bliskości, szczęśliwości.. Pod znakiem wspólnej codzienności, której brakuje mi, gdy jestem tutaj, w O... Tak bym chciała, żebyśmy wreszcie mieli dla siebie tyle czasu, ile chcemy.. A nie takk jak do tej pory - mamy go tyle, ile nam zostaje między obowiązkami, nauką, pracą, codziennością.. Niedługo wakacje.. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się gdzieś pojechać, spędzić ze sobą kilka dni i przekonać się, że potrafimy żyć we dwoje :* Czekam, czekam, czekam z niecierpliwością.. Ale najpierw przed nami 13 maj, a potem moja sesja.. Trzymajcie kciuki, bo na pewno się przydadzą...

Poza tym.. Mam problem i prośbę ;) Mój A. niedługo ma urodziny, a ja znowu nie wiem, co Mu kupić.. Może któraś z Was podsunęłaby mi jakiś ciekawy pomysł? Część prezentu już mam, ale czeka na realizację.. ;) A dobrych pomysłów nigdy za wiele.

Pozdrawiam! :)
i mam nadzieję, że prośba została dobrze zrealizowana ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz