piątek, 4 stycznia 2008

... jesteśmy razem i jest dobrze ...

Rozmowa, którą ostatnio przeprowadziłam z Przyjaciółką pomogła mi w uporządkowaniu pewnych spraw… Bo… To, że teraz jestem z A. nie oznacza wcale, że ON nagle„stracił ważność”… ON zawsze był dla mnie ważny i taki też pozostanie… Tylko teraz już trochę inaczej… Powiedziałam MU kiedyś, że zawsze może na mnie liczyć, bez względu na wszystko… I tak będzie… A A.? Jestem z Nim teraz i jest mi naprawdę dobrze… Czuję, że takiego spokoju potrzebowałam… I wcale nie chodziło mi o to, żeby Nim zapełniać jakąś pustkę czy coś… Bo nie tego chciałam… Ale sytuacja z Nim zaczęła się rozwijać jakoś pod koniec wakacji i chciałam, żeby rozwijała się nadal… A teraz jesteśmy razem i jest dobrze… I On jest dla mnie ważny… Nie mogę powiedzieć, że Go kocham, bo tak na razie nie jest, ale tak jak już powiedziałam… Jest dla mnie ważny, bardzo ważny… A ON… Musiałam się pogodzić z tym, że zawsze będzie tylko kolegą… I pogodziłam się z tym już jakiś czas temu… Chociaż dalej robiłam dla NIEGO wszystko, co chciał… Pamiętam tego motylka czy aniołka dla niej… To nie było fair z JEGO strony, bo przecież doskonale wiedział jak ze mną jest… Ale widocznie taki typ faceta – egoisty… Dla NIEGO liczył się tylko ON i JEGO uczucia, a nie to, co czułam ja… Bo przecież dla NIEGO nie liczyło się moje upokorzenie, że kupowałam coś od NIEGO dla mojej "konkurentki"… A dla mnie to było upokorzenie… I od razu jak się rozłączyłam po tej rozmowie z NIM pożałowałam tego, że się zgodziłam… Ale to był impuls, jak napisała moja Przyjaciółka… To była prośba, a na dodatek JEGO prośba… A ja, tak jak powiedziałam, byłam w stanie zrobić dla NIEGO wszystko… Teraz też byłabym wstanie zrobić dużo, ale już nie wszystko… Pogodziłam się z tym, że ON będzie tylko kolegą, przyjacielem i teraz mogłabym zrobić dla NIEGO tyle, ile dla przyjaciela… Nie żałuję tego, co było… Mogłabym żałować tego, że się z NIM spotykałam, że pisaliśmy tyle smsów, że tyle rozmawialiśmy, bo przecież nic z tego nie wyszło… Ale mimo to nie żałuję… Nawet nie żałuję tego, że tyle dla NIEGO robiłam, poświęcałam… Bo to przecież było dla mnie takie ważne… Mogłam MU udowodnić, ile naprawdę dla mnie znaczył… No ale cóż… Było, minęło… Po prostu skończył się dla mnie ten czas, kiedy był najważniejszy pod słońcem… Może to i dobrze, bo nie zawsze było pięknie z tego powodu… A teraz zaczęła się nowa era, która ma już inne imię… ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz