środa, 19 marca 2014

67. Nasz dom..

Znów panna (jeszcze! :P ) Natalia zarzuciła mi ostatnio, że za mało tutaj bywam, za mało jest "codziennych" notek, z których byłoby wiadomo, co u mnie słychać. 
Tak, przyznaję, ostatnio zaniedbałam bloga, w tym roku pojawiły się tutaj dopiero cztery notki. Ale w ostatnich miesiącach zwaliło mi się tyle na głowę, że zupełnie nie miałam sposobności częstego pisania.

Jak co roku, styczeń i luty to miesiące, w których spędzam w pracy niezliczoną ilość godzin - czasami nawet 11-12 dziennie. Sprawozdania, księgowanie, bilanse, zebrania, to wszystko zajmuje tyle czasu, że jak wracałam do domu, to zupełnie nie miałam siły na nic. Nawet czasami nie gotowałam obiadu dla Męża, a co dopiero mówić o regularnym prowadzeniu bloga...

Na początku lutego dodatkowo zapisałam się do Szkoły Mediacji. Przeszłam kurs mediacji, negocjacji i komunikacji interpersonalnej, odebrałam zaświadczenie mediatora sądowego w sprawach cywilnych, gospodarczych i rodzinnych, a teraz czekamy tylko na wpis mediatorów przy Sądzie Okręgowym. To kolejna przygoda w moim życiu, która zajęła mi dużo czasu, która wymagała ode mnie pewnych poświęceń, a która zakończyła się sukcesem. Na razie niewielkim, ale zawsze! :)

Również na początku lutego bardzo ciężko zachorowała prababcia mojego Męża. Mimo, że miała 96 lat i każdy spodziewał się najgorszego, to mocno przeżyliśmy jej śmierć po dwutygodniowych męczarniach w szpitalu. Jak patrzyliśmy na to, jak się męczy, jak ściągają jej wodę z płuc, jak próbują zmniejszać duszności, jak próbują wyciągnąć ją z zakażenia jelit, jak próbują pobudzić do pracy jej nerki, które przestały działać, to serce nam się ściskało okropnie. Bo przecież zawsze jak do niej jechaliśmy była samodzielna, uśmiechnięta, radosna. Wszystko wokół siebie robiła sama, sprzątała swoje piętro domu, czytała bez okularów, pamiętała imiona wszystkich wnuków, prawnuków i sporej części praprawnuków. I nagle zgasła.. Jak świeczka.. :(

Budowa domu ruszyła pełną parą - stoją już ściany parteru, wylany jest strop i postawione są ściany poddasza do wysokości okien. W tym tygodniu najprawdopodobniej będą wchodzić wykonawcy i robić dach. Wszystko powoli idzie do przodu, mimo że prawie na każdym kroku pojawiają się jakieś problemy. Wiecznie coś jest nie tak, jakbyśmy chcieli.. Ale mam nadzieję, że po ostatnich ustaleniach już wszystko będzie tak, jak należy i nasz dom wkrótce będzie wyglądał tak, jak sobie wymarzyliśmy :) Jej, jak to wspaniale brzmi: "NASZ DOM"! Już się nie mogę doczekać! :)

Mam nadzieję, że chociaż trochę zaspokoiłam Waszą chęć wiedzy, szczególnie Twoją Natalko ;) Chciałabym częściej tutaj bywać, częściej coś pisać, ale niczego nie mogę obiecać.. Bo jak tylko sobie coś postanowię, to zaraz wszystko jest przeciwko mnie..

21 komentarzy:

  1. Fajnie, że się budujecie :-) oby wszystko szło po waszej myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała, żeby wszystko szło bezproblemowo, niestety - prawie na każdym kroku pojawiają się jakieś przeszkody..

      Usuń
  2. Już miałam wymownie chrząknąć, w razie gdyby tu nic nie było,aby Cię "przywołać", ale to - ku mojej uciesze - okazało się zbędne :))

    Mało tu wspominasz o budowie :) a szkoda :) ciekawi mnie jak Wam idzie i w ogóle :) kiedy zamierzacie zakończyć budowę? Jeśli wolno spytać - braliście kredyt albo planujecie wziąć? T. brat z żoną wkrótce ruszają z budową i surowy stan chcą skończyć za swoje a na wykończenie będą brać kredyt. Sama marzę o domku, ale póki co te marzenia są tak realne jak podróż na księżyc... ;]

    Zaintrygował mnie Twój kurs :) ile czasu trwał? Jak to się stało, że zdecydowałaś się na coś takiego? Będziesz miała możliwość wykorzystania go w najbliższym czasie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O esuu, jak na przesłuchaniu, tyyle pytań :P

      Mało wspominam o budowie, bo przecież nie będę Was zanudzać szczegółami typu: "dzisiaj wymurowali za duże okno", "dzisiaj wybudowali ścianę boczną" :P Miałam w planach, żeby pochwalić się czymś konkretnym. Jak już będzie co pokazać, to nawet zrobię zdjęcie. Poza tym, o tej budowie, to już bym mogła książkę napisać, ale to chyba nie jest materiał na komentarz ;) Na razie fundusze są podzielone - część była weselna, część jest darowizną od babci/rodziców, a część finansuje kredyt - na razie niewielki, o większym będziemy myśleć przy wykończeniach, bo to będzie największy koszt.

      Kurs trwał krótko, nie powiem CI dokładnie ile, bo sama nie umiem tego określić. W przybliżeniu - kilkanaście dni po kilka godzin. Zdecydowałam się spontanicznie - namówiła mnie teściowa, która sama też się zapisała, a że szefowa sfinansowała całość w ramach podnoszenia kwalifikacji pracowniczych, to żal było nie skorzystać ;) Mam nadzieję, że będzie mi dane wykorzystać nowe umiejętności, ale pewnie nie szybko. Chociaż w moim mieście jest chyba tylko jeden mediator sądowy, to na razie zainteresowanie tego typu rozwiązywaniem konfliktów cieszy się małym zainteresowaniem, nie jest po prostu nigdzie mocno propagowane. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie większy popyt na takie usługi :)

      Uff, mam nadzieję, że dokładnie się wyspowiadałam :P

      Usuń
    2. Wszystko zależy od sposobu pisania ;) jeśli byłyby to tylko suche fakty, to rzeczywiście mogłoby to być nudne, ale gdyby dołożyć do tego trochę emocji, to mogłoby powstać coś co połączyłoby podanie informacji z marzeniami i planami na przyszłość ;) budowa wspólnego domu, nawet jeśli miałaby być długa, to jednak coś wspaniałego. Tak myślę :)

      Fajnie, że udało Wam się zebrać sporą część potrzebnych środków, przez co nie musieliście zaczynać od niebotycznego kredytu :)

      Myślę, że branża w której się szkoliłaś u nas dopiero rozwija skrzydła, także za jakiś czas będziesz mogła wykorzystać zdobyte umiejętności :) lepiej być jedną z pierwszych osób z takimi kwalifikacjami, niż zapisać się na taki kurs, gdy rynek będzie już przesycony tego typu usługami.

      Może być ;) :P

      Usuń
    3. Mediacja to rzeczywiście przyszłościowa sprawa, bo Polacy chyba jeszcze nie dorośli do tego sposobu rozwiązywania konfliktów. Mam jednak nadzieję, że kiedyś coś z tego będzie :)

      Usuń
  3. Oj, jak Ci zazdroszczę tej budowy domu, Waszego domu.. *.* Super sprawa wybudowywać mieszkanie od zera. A potem wejść do wyremontowanego już domu, przenieść małżonkę w progu :P Takie tylko Wasze miejsce, wyczekiwane...

    Tak bardzo tutaj optymistycznie, czuć to Twoje podekscytowanie i radość, pozazdrościć :)

    P.S Świetny opis w Twoim profilu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie mogę się doczekać, kiedy będziemy mogli tam zamieszkać.. Niestety, jeszcze "trochę" to potrwa..

      Opis znaleziony w internecie, wśród innych świetnych cytatów Pawlikowskiej! :)

      Usuń
    2. Ale chyba warto czekać na takie swoje, wymarzone miejsce, prawda?

      Fakt, Pawlikowska nieraz ma bardzo trafne teksty. Niektóre z nich wypadałoby wziąć sobie do serca. Są bardzo mądre.

      Usuń
    3. Warto, pewnie, że warto. Szkoda tylko, że tak długo ;)

      Usuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tą szkołą mediacji - czy trzeba mieć jakieś szczególne wykształcenie czy uprawnienia, żeby taką szkołę ukończyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, to trzeba mieć wykształcenie wyższe (ale tu się mogę mylić..). Jedynie dodatkowe wymagania są stawiane osobom, które chcą być mediatorem sądowym w sprawach karnych i karnych nieletnich - wtedy trzeba mieć odpowiedni wiek, wykształcenie, doświadczenie w pracy z młodzieżą, itd.

      Usuń
  5. Żyjesz na pełnych obrotach widze! :-) Zazdroszczę tego domu... Braliście kredyt? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, działam jak nakręcona.. Czekam na urlop..

      A co do pytania o kredyt, to odsyłam do mojej odpowiedzi na komentarz Natalii ;)

      Usuń
    2. Ja w końcu mam kilka dni wolnego - nawet nie wiesz jaka ulga, bo przepracowałam się ostatnio troszkę...

      Uff, ale Wam fajnie, że nie musicie się wikłać w 30letnie kredyty! :-)

      Usuń
    3. A ja wciąż nie mogę się doczekać wolnego w pracy... Miałam w tamtym tygodniu wolne od biura, ale pracowałam na drugim zleceniu, więc nici z jakiegokolwiek odpoczynku...

      Ech, i na 30letni kredyt pewnie też przyjdzie czas, bo w życiu nie nazbieramy takiej kasy, żeby wszystko wykończyć i skończyć za wkład własny :(

      Usuń
  6. To przykre patrzyć jak ktoś się męczy. A dom to dobra sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra sprawa to będzie, jak już wszystko będzie skończone.. A do tego jeszcze taaaak daleko :( Ale jakoś sobie poradzimy i z tym :)

      Usuń
  7. Najpierw przeczytalam list i wszystko to co juz wiedzialam przeczytalam tutaj :) ale to dobrze w sumie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się posiłkowałam listem do Ciebie pisząc tego posta, bo i tu i tu zdawałam relację, więc w sumie był przydatny :P

      Usuń
  8. Hehe ;) moglas rownie dobrze pislkowac sie postem zeby napsiac list ;P
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń