niedziela, 18 grudnia 2011

... zaręczona ...

Ochłonęłam już trochę, powoli do mnie dociera, że jestem już zaręczona, więc chyba mogę sobie pozwolić na małą relację z TEGO dnia :) Chcecie poczytać?

A. przyjechał do mnie w czwartek wieczorem i kazał mi wyjść na dwór. Wyszłam więc, szczęśliwa, że udało Mu się znaleźć czas, żeby rocznicę spędzić ze mną (ostatnie trzy spędziliśmy osobno z różnych powodów). Wyszłam, a On wysiadł z samochodu z bukietem róż. Nie byłam zaskoczona, bo kazałam Mu kupić sobie kwiatka :P wiem, okropna jestem, ale pomyślałam, że skoro dawno nie dostałam od Niego kwiatów, to rocznica jest dobrą okazją ;) Dał mi te kwiaty, pocałował, wziął za rękę i powiedział, że idziemy na spacer.. Poszliśmy w miejsce, gdzie 15.12.2007 roku pierwszy raz Go pocałowałam.. Staliśmy tam chwilę, przytuliłam się do Niego, jak wtedy.. Strasznie szybko biło Mu serce, tak jak mi cztery lata temu.. Staliśmy, rozmawialiśmy, przytulaliśmy się.. W pewnym momencie powiedział, że oprócz kwiatów ma dla mnie jeszcze coś.. Włożył rękę do kieszeni kurtki, wyciągnął z niej małe, czerwone pudełeczko, otworzył i zapytał: "Wyjdziesz za mnie?" Zamurowało mnie! Łzy stanęły mi w oczach, głos się załamał.. Spytałam, czy mówi poważnie.. "Jak najpoważniej." Spojrzał mi w oczy i już wiedziałam, że się zgodzę! Byłam taka szczęśliwa! Wsunął mi pierścionek na palec i od tamtej chwili wiem, że jest mój na zawsze! :)

Wciąż jestem najszczęśliwsza! ;*

Teraz wypadałoby, żeby nasi rodzice w końcu się spotkali, bo przez cztery lata nie mieli okazji. Musimy się nad wszystkim zastanowić, ustalić jakąś datę.. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że to się dzieje :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz