Od naszego powrotu z wakacji minęło już prawie dwa tygodnie. Mózg mi chyba zamarzł i nie miałam jak do Was napisać. Co to są w ogóle za temperatury?! Co tu robi ten deszcz i wiatr?! O co chodzi?!
Tegoroczny urlop spędziliśmy w Albanii, w okolicach Durres. Tam temperatury wahały się w okolicy 31-33 stopni, a tutaj? Żart jakiś ! Wracam wspomnieniami do urlopu, przeglądam zdjęcia i postanowiłam coś skrobnąć o tej spontan akcji ;)
Czemu spontan akcja? Bo mieliśmy w tym roku nigdzie nie jechać. Chcieliśmy się skupić na wykończeniu domu, a jak wiadomo, w takiej sytuacji każdy grosz się liczy. Ale... poszliśmy któregoś wieczoru do kumpla, który coś tam przebąkiwał o swoich wakacjach. Że załatwił, że zapłacił, że powiedział swojej kobiecie i rodzicom (bo też mieli jechać), gdzie załatwił i .. nikt nie chce jechać. Więc pierwsze pytanie było "To gdzieś Ty te wakacje wymyślił?" "W Albanii" - padła odpowiedź. Na co mój szanowny małżonek stwierdził, że on by pojechał. No i .. 3 minuty później rezerwowaliśmy pobyt i wpłacaliśmy zaliczkę ;)
I tak w nocy z poniedziałku na wtorek, 22 sierpnia, staliśmy z bagażami na lotnisku we Wrocławiu i czekaliśmy na samolot do Tirany, stolicy Albanii. Wylot o 3 nad ranem, przyjazd do hotelu około 6 rano. Kierowca zatrzymał autobus, krzyknął "Hotel Edart!" i kazał nam wysiadać. Spojrzeliśmy za okno i zobaczyliśmy to:
Wszystko wydawało się w porządku. Niestety, doba hotelowa zaczynała się dopiero o 14, a przypominam, my byliśmy w hotelu o 6 z minutami.. Nikt się nami nie zainteresował, nie mieliśmy co zrobić z bagażami i ze sobą. Trochę na siłę weszliśmy do restauracji hotelowej, tam doczekaliśmy do śniadania. Załatwiliśmy też z recepcjonistą, że w miarę szybko pokoje zostały posprzątane i po kolei byliśmy do nich wpuszczani. Dostaliśmy pokój na I piętrze, z fajnym balkonem i widokiem na morze. Pokoje były naprawdę ładne, urządzone skromnie (bo miały tylko łóżko, szafkę nocną, szafę, lustro i lodówkę), ale bardzo w moim stylu. A przede wszystkim w jasnych kolorach, z przewagą szarości.Gdyby nie fakt, że mam już łóżko do nowej sypialni, zrobiłabym dokładnie coś takiego.
źródło: własne
Jedzenie w hotelu było bardzo dobre. Trochę się obawiałam, że będą tylko jakieś tradycyjne albańskie dania, które dla nas będą niejadalne, ale zostałam miło zaskoczona. Posiłki były w formie szwedzkiego stołu, bardzo urozmaicone. Smakowała nam większość przyrządzanych dań. Jedynym minusem było to, że wszystko było bardzo tłuste. Codziennie jedliśmy na restauracyjnym tarasie, co było miłą odskocznią od codziennego jedzenia w czterech ścianach.
Wielki Meczet
Albanian College Durres
Pomnik Powstańca
Ogólnie, cały wyjazd bardzo na plus. Naładowaliśmy akumulatory, nie odbieraliśmy żadnych telefonów, nie oglądaliśmy żadnych wiadomości. Cieszyliśmy się sobą, słońcem, pogodą. Cieszyliśmy oczy pięknymi widokami, szczególnie zachody słońca było bardzo malownicze. Jeździliśmy na targ do Durres, gdzie kupowaliśmy pyszne owoce, słodziutkie arbuzy i melony, pyszne świeże i suszone figi. Fenomenalna chałwa, dobre piwo. A to wszystko za niewielkie pieniądze. 100 euro to 13000 albańskich leków. Piwko 120, chałwa 400 za kilogram, figi 200 za kilogram. Naprawdę tanio, a jak pysznie ! :)
Wszystko pięknie, ładnie. Z pozoru, serio. Albania to dziwny kraj. Kraj sprzeczności i skrajności. Na ulicach świetne auta, naprawdę dobre fury. Nowe, z salonu, i bardzo drogie, to widać. 10 samochodów na 8 to mercedesy. Serio, gdzie się nie obrócić, tam auto spod znaku trójramiennej gwiazdy. Patrzysz, a tu hotel ze złotym szyldem, świetna architektura, nie dla przeciętnych. Kawałek dalej? Most, a pod mostem mnóstwo zaniedbanych ludzi, bezdomnych, żebraków. Na plaży? To samo. Żebrzące dzieci, żebrzący dorośli. Syf i malaria. Kosz na śmieci? Zapomnij. Na "naszej" plaży jeden śmietnik, taki mały jak biurowy, na jakieś 50 par leżaków.
Albania chyba jeszcze nie do końca jest gotowa na przyjęcie dużej fali turystów. Ale widać, że się szybko uczą. Myślę, że za parę lat to będzie fajne miejsce na spędzenie wakacji.
Zostawiam Was ze zdjęciami :) Następnym razem wpadnę z relacją z postępów na budowie.
Cześć!
Czemu spontan akcja? Bo mieliśmy w tym roku nigdzie nie jechać. Chcieliśmy się skupić na wykończeniu domu, a jak wiadomo, w takiej sytuacji każdy grosz się liczy. Ale... poszliśmy któregoś wieczoru do kumpla, który coś tam przebąkiwał o swoich wakacjach. Że załatwił, że zapłacił, że powiedział swojej kobiecie i rodzicom (bo też mieli jechać), gdzie załatwił i .. nikt nie chce jechać. Więc pierwsze pytanie było "To gdzieś Ty te wakacje wymyślił?" "W Albanii" - padła odpowiedź. Na co mój szanowny małżonek stwierdził, że on by pojechał. No i .. 3 minuty później rezerwowaliśmy pobyt i wpłacaliśmy zaliczkę ;)
I tak w nocy z poniedziałku na wtorek, 22 sierpnia, staliśmy z bagażami na lotnisku we Wrocławiu i czekaliśmy na samolot do Tirany, stolicy Albanii. Wylot o 3 nad ranem, przyjazd do hotelu około 6 rano. Kierowca zatrzymał autobus, krzyknął "Hotel Edart!" i kazał nam wysiadać. Spojrzeliśmy za okno i zobaczyliśmy to:
źródło: własne
Taka ruina na pierwszym planie, w internecie wyglądało to "trochę" inaczej. Stwierdziliśmy, że nie wysiadamy.. Po trzech próbach zmuszenia nas do opuszczenia autobusu, kierowca sam wysiadł, zaprowadził dwóch facetów 30 metrów wcześniej i pokazał im nasz hotel. Ten właściwy, czyli ten:
źródło: www.itaka.pl
Wszystko wydawało się w porządku. Niestety, doba hotelowa zaczynała się dopiero o 14, a przypominam, my byliśmy w hotelu o 6 z minutami.. Nikt się nami nie zainteresował, nie mieliśmy co zrobić z bagażami i ze sobą. Trochę na siłę weszliśmy do restauracji hotelowej, tam doczekaliśmy do śniadania. Załatwiliśmy też z recepcjonistą, że w miarę szybko pokoje zostały posprzątane i po kolei byliśmy do nich wpuszczani. Dostaliśmy pokój na I piętrze, z fajnym balkonem i widokiem na morze. Pokoje były naprawdę ładne, urządzone skromnie (bo miały tylko łóżko, szafkę nocną, szafę, lustro i lodówkę), ale bardzo w moim stylu. A przede wszystkim w jasnych kolorach, z przewagą szarości.Gdyby nie fakt, że mam już łóżko do nowej sypialni, zrobiłabym dokładnie coś takiego.
źródło: www.itaka.pl
Gorzej było z łazienką. Była bardzo mała, a miejsce na toaletę naprawdę mikroskopijne ;) Kibelek wciśnięty był pomiędzy ścianę, a kabinę prysznicową i podtarcie się bez obtarcia sobie łokci graniczyło z cudem ;) Plus był taki, że nie dało się spaść z sedesu nawet po grubej imprezie, chyba że do przodu ;)
Wszystko to jednak rekompensowały widoki z balkonu, wprost na morze.
źródło: własne
Jedzenie w hotelu było bardzo dobre. Trochę się obawiałam, że będą tylko jakieś tradycyjne albańskie dania, które dla nas będą niejadalne, ale zostałam miło zaskoczona. Posiłki były w formie szwedzkiego stołu, bardzo urozmaicone. Smakowała nam większość przyrządzanych dań. Jedynym minusem było to, że wszystko było bardzo tłuste. Codziennie jedliśmy na restauracyjnym tarasie, co było miłą odskocznią od codziennego jedzenia w czterech ścianach.
źródło: www.itaka.pl
Oprócz leżenia na plaży i kąpieli w morzu, dużo spacerowaliśmy, dużo piliśmy piwa i raki ;) trochę zwiedzaliśmy.
Albanian College Durres
Pomnik Powstańca
Mury miejskie z wieżą wenecką
źródło: własne
Ogólnie, cały wyjazd bardzo na plus. Naładowaliśmy akumulatory, nie odbieraliśmy żadnych telefonów, nie oglądaliśmy żadnych wiadomości. Cieszyliśmy się sobą, słońcem, pogodą. Cieszyliśmy oczy pięknymi widokami, szczególnie zachody słońca było bardzo malownicze. Jeździliśmy na targ do Durres, gdzie kupowaliśmy pyszne owoce, słodziutkie arbuzy i melony, pyszne świeże i suszone figi. Fenomenalna chałwa, dobre piwo. A to wszystko za niewielkie pieniądze. 100 euro to 13000 albańskich leków. Piwko 120, chałwa 400 za kilogram, figi 200 za kilogram. Naprawdę tanio, a jak pysznie ! :)
Wszystko pięknie, ładnie. Z pozoru, serio. Albania to dziwny kraj. Kraj sprzeczności i skrajności. Na ulicach świetne auta, naprawdę dobre fury. Nowe, z salonu, i bardzo drogie, to widać. 10 samochodów na 8 to mercedesy. Serio, gdzie się nie obrócić, tam auto spod znaku trójramiennej gwiazdy. Patrzysz, a tu hotel ze złotym szyldem, świetna architektura, nie dla przeciętnych. Kawałek dalej? Most, a pod mostem mnóstwo zaniedbanych ludzi, bezdomnych, żebraków. Na plaży? To samo. Żebrzące dzieci, żebrzący dorośli. Syf i malaria. Kosz na śmieci? Zapomnij. Na "naszej" plaży jeden śmietnik, taki mały jak biurowy, na jakieś 50 par leżaków.
Albania chyba jeszcze nie do końca jest gotowa na przyjęcie dużej fali turystów. Ale widać, że się szybko uczą. Myślę, że za parę lat to będzie fajne miejsce na spędzenie wakacji.
Zostawiam Was ze zdjęciami :) Następnym razem wpadnę z relacją z postępów na budowie.
Cześć!
Ciesze sie ze wyjazd Wam sie udal :) juz wrocilas do pracy czy wciaz mozesz sobie pozwolic na relax?
OdpowiedzUsuńCały zeszły tydzień już pracowałam :/
UsuńWidocznie jeszcze nad wieloma sprawami muszą popracować
OdpowiedzUsuńTo na pewno, ale myślę, że za parę lat naprawdę fajnie będzie można tam spędzić urlop.
UsuńCieszę się, że wróciliście zadowoleni i wypoczęci, i że w ogóle do wyjazdu doszło :) fajnie jest się tak miło zaskoczyć :) jeszcze kilka miesięcy temu pewnie nie planowaliście wakacji, a tu proszę, jednak udało się wyjechać :)
OdpowiedzUsuńHaha, nie dziwię się, że przeżyliście szok gdy autobus się zatrzymał :D dobrze, że docelowe miejsce okazało się lepsze :) w naszym hotelu było podobnie z jedzeniem - dobre, ale tłuste. Mieliście wypożyczone auto, jeździliście gdzieś dalej pozwiedzać?
10 aut na 8 to mercedesy? :D ;)
Coś Ty, zupełnie w tym roku nie planowaliśmy wakacji. Owszem, chodził mi głowie jakiś wyjazd, ale to raczej coś bliżej i na weekend, może 4 dni, a nie taka wyprawa ;) Niemniej, cieszę się, że jednak się udało! :)
UsuńAuta nie wypożyczaliśmy, bo jak zobaczyliśmy w pierwszy dzień, jak jeżdżą Albańczycy, to daliśmy sobie spokój ;) na ulicach czysty meksyk, jak to mówią. Wyobrażasz sobie, że Albańczycy zamiast kierunkowskazów używają klaksonów? ;)
A to "10 aut na 8 to mercedesy" to taka przenośnia, choć mercedesów było naprawdę dużo. W sumie większość aut w tej części Albanii to były "mietki". Czytałam w necie, że u nich nie jest ważne, jak mieszkasz, ale ważne jest, czym jeździsz. ;)
Cudnie się ogląda te fotki, aż mi się zachciało już kolejnych wakacji ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Też bym już gdzieś pojechała :P
UsuńWow dobry spontan 😁
OdpowiedzUsuńPiękne te zdjęcia 😀
Podobno spontany najlepsze, nie? ;)
UsuńDzięki :) Widoki na żywo jeszcze piękniejsze :)